Sesja ślubna na Rusinowej Polanie
A może sesja w Tatrach?
Od mojego rodzinnego miasta, Wadowic, do Zakopanego dzieli mnie ok. 100 km. Mimo tego jeszcze nigdy wcześniej nie miałem okazji być na sesji ślubnej na Rusinowej Polanie. Angelika i Artur, bohaterowie tej historii, pomogli mi to zmienić, za co jestem im bardzo wdzięczny! Mam wielkie szczęście do kreatywnych par, które są gotowe poświęcić się i spędzić czasem wielogodzinną podróż dla kilkunastu zdjęć. Uważam, że dla takich chwil warto robić fotografię ślubną. Wspólny cel i świetna zabawa w jednym!
Wdech i wydech
Po dotarciu na Rusinową Polanę domyśliłem się, dlaczego tak długo odwlekałem sesje plenerowe w Tatrach. Dla świetnych ujęć czasem trzeba się poświęcić. Musieliśmy pokonać spory kawał wyczerpującej drogi. Kondycja tym razem nie dopisała, ale uwaga, mam wymówkę! Mój plecak z całym sprzętem fotograficznym trochę waży, gdyby nie on, z pewnością byłoby mi łatwiej! Nic prostszego.
Oczywiście się śmieję, podejście było wymagające, ale gdy wychodzi się z gąszczu drzew i przed sobą widzi się przepiękny krajobraz polskich Tatr, to naprawdę człowiek niczego nie żałuje. Tam jest po prostu magicznie!
Zapomniałem wspomnieć, że bohaterowie tej sesji poradzili sobie znakomicie z pieszą wędrówką. Oj tak, o wiele lepiej niż ja. Szanuję i to bardzo!
Jak zatrzymać czas?
Dla mnie, czyli fotografa ślubnego, takie plenery, to naprawdę raj na ziemi! Gdy człowiek dostrzega tak piękny krajobraz, ma w głowie tysiące pomysłów na kadry. Niestety czas szybko płynie, a w międzyczasie musieliśmy pamiętać o tym, żeby zdążyć przed zmrokiem zejść w dół. Szczerze mówiąc, myśleliśmy, że będziemy mieć sporo czasu na wykonanie wszystkich zdjęć, lecz tak naprawdę mieliśmy może godzinę na zrobienie całego pleneru przed zachodem słońca. Uwierzcie, że adrenalina dopisywała. Na nasze szczęście, w momencie, kiedy dotarliśmy na polanę, chmury się rozpłynęły i ukazał się niesamowity widok na Tatry Wysokie. Już wtedy wiedziałem, że ta sesja z pomocą tej zakochanej pary, będzie na pewno udana. Nie myliłem się!
Jestem bardzo zadowolony z sesji ślubnej na Rusinowej Polanie oraz moich klientów. Dzięki nim mogę odkrywać dziesiątki miejsc, których zapewne sam, nigdy nie miałbym okazji zobaczyć. Piesze, długie wycieczki w pocie czoła, mają naprawdę sens, gdy Twoim oczom ukazują się widoki, które robią piorunujące wrażenie, a przy okazji sprawiasz innym osobom pamiątkę na całe życie. Dziękuję Angelice i Arturowi, że namówili mnie na tę podróż, która co prawda skończyła się dla mnie lekką grypą, ale dla takich chwil warto spędzić te kilka dni w łóżku, w końcu czego nie robi się dla sztuki!
Wróć do góry